Jak moje życie osobiste pomaga mi tworzyć skuteczne programy rozwojowe
Urodziłem się w domu, gdzie stany trzeźwości rodziców, sytuacja finansowa, była dużo poniżej normalności. Niezaradność życiowa i patologiczne zachowania, były na wysokim poziomie. Nie trudno się domyśleć, że nabyte postawy i wzorce zachowań, uczyniły ze mnie osobę nieśmiałą, z zaniżoną samooceną, z chronicznym brakiem poczucia bezpieczeństwa oraz totalnie zakompleksioną.
Wiedziałem, że aby stać się tym, kim chce być i nie stworzyć duplikacji wielopokoleniowej, czeka mnie najtrudniejsza praca życia – nad samym sobą.
Praca nad zmianą oprogramowania zainstalowanego w domu rodzinnym, zmiana wizerunku własnego oraz postrzegania siebie, zmiana myślenia o sobie i świecie, zniszczenie osobowości skrajnie nieśmiałej i wystraszonej. Nauka szczęścia i radości – nie umiałem się nigdy cieszyć z tego co osiągnąłem. Musiałem też nauczyć się zaufania do siebie, szacunku i odwagi, a także spokoju, otwartości i zdrowego myślenia.
Musiałem nauczyć się wszystkiego, co jest potrzebne w normalnym życiu, a oduczyć się tysiąca nawyków, niekorzystnych wzorców działania i osłabiających strategii.
Musiałem oduczyć się niewiary w siebie, oraz poczucia bycia gorszym.
Nauka trwa dalej i będzie trwać do końca życia.
Najtrudniejszą rzeczą jaką miałem do zrobienia, to było nauczenie mojego umysłu, zmiany myślenia o sobie, o życiu, o tym wszystkim, co mi się przytrafiło.
Musiałem nauczyć się marzyć, bo nie potrafiłem.
Musiałem nauczyć się być „godny”, bo nie potrafiłem.
Musiałem się przekonać, że „potrafię, dam radę, zasługuję”, bo nie potrafiłem.
Całe moje życie, to nauka postrzegania siebie jako osoby nie gorszej od innych, to praca nad stresem i negatywnymi emocjami, nad lękiem i strachem przed nieznaną przyszłością. (Nadal trwa)
Osoby takie jak ja, wychowane w podobnych warunkach, walczą z brakiem pewności siebie i niskim poczuciem wartości w relacjach z innymi ludźmi, czują się po prostu słabsi, bo tak się postrzegają, choć oczywiście w rzeczywistości tacy nie są. Jednak tutaj głównie chodzi o postrzeganie siebie, o wizerunek własny, który jest bardzo mocno zniekształcony, poprzez przeżyte doświadczenia i zdarzenia.
Chcąc normalnie i szczęśliwie żyć, mieć zdrową samoocenę, pracować z poczuciem sensu i misji, godnie zarabiać, budować dobre i pozytywne relacje z ludźmi, zostałem swoim osobistym trenerem, mentorem i coachem, bo najzwyczajniej nie było mnie stać na specjalistę.
Zrozumiałem, że tak naprawdę w moich rękach jest ogromna odpowiedzialność za moje życie. Odkryłem, że tylko ja mogę zmienić historię swojego pozostałego życia.
To dziwne uczucie, kiedy nagle łamią Ci się wszystkie stare schematy myślenia i olśniewa Cię, że wszystkie bariery w które tak bardzo wierzyłeś – nie istnieją nigdzie w realnym świecie. Są po prostu w Tobie. Stuprocentowa odpowiedzialność za życie, jest tylko w Twoich rękach. To nawet trochę przerażające, bo łatwiej się żyje, gdy można przerzucić odpowiedzialność za stan konta, emocje czy przykre zdarzenia osobiste na inne czynniki zewnętrzne.
No ale nastąpił ten błysk w umyśle. Znowu byłem sam z całym przeszłym życiem, oraz nadchodzącą przyszłością.
Bez udziału zawodowców i ekspertów, różnymi metodami pracowałem nad tym, by mieć zdrowe myślenie i samopoczucie, czuć się ze sobą dobrze, budować poprawne relacje z sobą i innymi ludźmi.
Bez udziału profesjonalistów, przepracowałem przeszłość, lęk przed przyszłością, strach przed odrzuceniem, wyśmianiem, wystąpieniami publicznymi i większością tego, co mnie hamowało przed ukochanym życiem.
Teraz mam czterdzieści sześć lat, proces zmian trwa i będzie trwał całe życie, jednak przeobrażanie się jest olbrzymie. Idę swoją ścieżką życia, wykonuję ukochaną profesję, mieszkam ze swoją ukochaną miłością życia Dagmarą.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wymażę z umysłu do końca pewnych niezdrowych wzorców myślenia i zachowania z dzieciństwa, ale na tyle je zneutralizuję, że nie będzie mi to przeszkadzało normalnie żyć. Poziom stresu i lęku o przyszłość, o to co powiedzą czy pomyślą inni, co o mnie sądzą, czy mnie odrzucą – praktycznie nie istnieje. Jedyna wrażliwość jest przed tym, czy na pewno jestem dość dobrze przygotowany do treningu, prezentacji czy szkolenia i różnych ról życiowych, które gram. Pytania które teraz się rodzą, są innej jakości.
Zostałem swoim mentalnym strażnikiem. Zdecydowałem, że sam będę za siebie na zawsze odpowiedzialny i albo umrę w szczęściu i dobrym nastroju, albo jako słaba ofiara swoich przekonań, interpretacji zdarzeń czy myśli.
Przejąłem odpowiedzialność za swoje emocje, rozumowanie, działania czy finanse. W ogóle za całe życie.
Motto – „Moje życie w moich rękach” spowodowało, że przestałem obarczać innych za swój los. Wyszedłem z roli ofiary na zawsze, choć czasem odzywa się nadal narzekanie, to trwa naprawdę krótko i nie ma wpływu na realizację celów, czy osobistą produktywność. Myśli już mnie nie zatrzymują tak jak dawniej.
Zrozumiałem, że każdy dzień może być nowym początkiem, a przeszłość, nie determinuje przyszłości. Już wiem, że to, co mnie się przytrafiło i przytrafia, jest tylko zdarzeniem, a ode mnie zależy, jak to odbiorę. Wiem też, że mogę być w roli ofiary, wejść w stan złości, gniewu i żalu, lub odwrotnie, wyciągnąć dobre i wzmacniające rzeczy z przeżytych zdarzeń. Wiem dokładnie, że to ja jestem kluczem do szczęścia, zamożności, miłości, dobrych emocji i życia pełnego uśmiechu.
Przestałem podążać za innymi, przyszedł czas iść swoją ścieżką życia.
Przyszedł czas przewodzić sobie i zostać swoim liderem.
W tym treningu podzielę się z Tobą swoimi zasadami, którymi staram się żyć. Być może niektóre przekonania, przemyślenia, spowodują u Ciebie w życiu lepszą samoocenę, pogodniejszy nastrój czy większy relaks.
W moich programach rozwojowych, poznasz skuteczne zasady lepszego, racjonalnego myślenia, dzięki czemu wzrośnie Twój spokój wewnętrzny, stan emocjonalny i zmniejszy się stres. Te zasady pomogły mi – być może pomogą Tobie. Wiem też, że czasem jedno zdanie, ćwiczenie zmienia wszystko, dlatego polecam je przepracować.
Poznasz niezbędne kroki do tego, abyś zaczął żyć zdrowym życiem, zwiększył samoocenę i zaczął dobrze się czuć we własnej skórze w programie min. LUTHERAPY.
W programach rozwojowych mego autorstwa, spotykamy się u Ciebie w umyśle sam na sam – intymnie. Rozmawiamy, pracujemy w ciszy.
Pozdrawiam, Sławek